środa, 12 czerwca 2013

Barania Góra z dziećmi - wzdłuż Czarnej i Białej Wisełki

Barania Góra to był cel naszej pierwszej w tym roku wycieczki w góry
chyba niezbyt zachęcający, bo trasa bardzo długa - 21 km
i męcząca 
Najpierw pojechalismy zobaczyć Rezydencję prezydenta RP, jakoś tak się zagapiłam, ze nie zrobiłam jej fotek

Trasę pieszą zaczęliśmy od Wisła Czarne - długie podejście asfaltową droga jest nudne, 


później zaczyna się kamieniste podejście do schroniska, potrzeba było trochę odpoczynku  


Schronisko wielkie i puste, szybko z niego uciekliśmy - to ten moloch po prawej


zaraz za schroniskiem zaczyna się Rezerwat - ze względu na to nie wzięliśmy ze sobą psa, ale na trasie spotkaliśmy kilka osób z czworonogami i w sumie to żałowaliśmy, ze nasz pies nie pojechał z nami, bo chyba już nikt nie przestrzega tych tablic


zaczęła się droga z kamieni, dosyć trudna dla dzieci, ale mają dobre buty i młode nogi, to mogą chodzić



było kilka etapów ścieżki wyłożonych belkami drewna, grząski podłoże pod nimi dawało uczucie chodzie po ruchomym moście, bardzo fajne :) a i widok przyjemny



zwalone drzewa w rezerwacie to nic dziwnego, pewnie stała atrakcja do robienia fotek





w końcu zobaczyliśmy wieżę - szczyt jest nasz !




nawet mocno na niej nie wiało, zresztą słońce grzało, wiatr był ciepły i tylko rozwiewał włosy, cudowne uczucie

widoki jak zwykle bezcenne, widać wszystkie wierchy, Babia Góra pięknie się prezentowała, widac było Małą Fatrę i zarysy naszych Tatr




sprawdzaliśmy na tabliczkach, która to góra, bo jeszcze nie mamy obeznania ;)




zaczerpnięcie świeżego powietrza ( które zmącił mi Pan odpalający papierosa - dostał po berecie ode mnie niestety ) i schodzimy na dół



zejście wzdłuż Białej Wisełki dużo cięższe i dłuższe - trasa pełna kamieni, wystających korzeni, wody dosyć ciężka dla dzieci i długa, a co za tym idzie nużąca 
schodząc w dół nawet już się nie podziwia przyrody, bo schodzi się szybciej niż wychodzi no i raczej trzeba patrzyć pod nogi


ale jak się człowiek musi zatrzymać to może trochę pozytywnej energii nazbierać :)












Wodospady bardzo umilają tą wycieczkę, zresztą cały czas szumi pędząca z góry Biała Wisełka, razem ze śpiewem ptaków tworzą niezły duet 






wzdłuż rzeki piękne ściany, takie  naturalne rzeźby a w wodzie kilka ładnych pstrągów dało się zauważyć :)



Po zejściu do Wisła Fojtula, zostało jeszcze kilka km asfaltem do parkingu, zareklamowane oscypki - jako najbardziej ulubione przez Prezydenta RP wzięliśmy do ręki i zmęczone nogi ruszyły do przodu

 dzieciaki wyczerpaliśmy do samego końca
ale pogoda była cudowna, także dzień zaczynamy do udanych - chociaż dziś wybrałabym chyba trasę odwrotnie tzn zacząć od Fojtuli, skończyć w Czarne 



piątek, 25 stycznia 2013

Rysianka zimą


Bardzo spodobała nam się zimowa turystyka na koniec ferii chcieliśmy zabrać ze sobą syna.
Baliśmy się, że nie da rady, wybraliśmy łatwą trasę
Rysianka 1320 m n.p.m- nigdy tam nie byliśmy, a wiem, ze widoki z tej hali są cudowne
Na stronie schroniska na Rysiance sprawdziliśmy informacje - czarny szlak wyznaczono jako zimowe dojście. Na stronie ICM sprawdziłam pogodę - -6 stopni, widoczność 100 km - więcej mi nie trzeba było, byłam pewna że zobaczę zimowe Tatry :)
już w drodze łapałam pierwsze widoki zza szyby samochodu
napawałam się wschodem słońca, nie było od wielu dni, codziennie przysłonięte przez ciężkie śniegowe chmury



Początek szlaku zaczyna się w Złatnej Hucie, blisko prywatnego schroniska Gawra.
Nie ma problemu z zaparkowaniem, jest tam przystanek autobusowy z duża ilością miejsca, prawie cały odśnieżony.
Początek szlaku to prosta, szeroka ścieżka, widac, że jeździł tam ratrak, idzie się spokojnie i przyjemnie
tu przejście przez rzeczkę







Z tego szlaku od można przejść skrótem na Halę Lipowską, szlak jest oznaczony, my idziemy prosto, tam już kończy się odśnieżona droga, zaczyna się przecieranie śniegu :)



Idzie sie bardzo fajnie, choc nasz syn kilka razy zwątpił, to za kolejnym zakrętem, gdzie zaczynała sie hala siły mu wróciły


wystarczyło się odwrócić do tyłu, żeby zobaczyć pierwsze wierzchołki gór wystające z porannych chmur, co za widok !





wspinamy sie coraz wyżej, słoneczko przygrzewa coraz mocniej, 


w końcu się wyłaniają Tatry ! 




chciałabym mieć taki widok z okna :)





Do schroniska juz tylko 10 minutek, ale idzie nam to wolno, co chwile sie zatrzymujemy, próbujemy zatrzymać czas, ale żołądki domagają sie jedzenia, czas na ciepły posiłek




w Schronisku odpoczywamy godzinkę, jemy, pijemy, bawimy sie z Bubusiem, bardzo przyjaznym kotem 


z okna podziwiamy jeszcze Tatry, słońce zmienia kąt padania i pokazuje je z każdej strony
ale czas na nas, ruszamy dalej, nasz plan to udac sie w stronę Schroniska na Lipowskiej a stamtąd skrótem dotrzeć do czarnego szlaku - ma nam to zająć godzinkę




i może by zajęło, aleee
przy schronisku znajdujemy fajną górkę i nie możemy przejść obok niej obojętnie
wyciągamy reklamówki, bo zapomnieliśmy wziąć ze sobą jabłek do zjeżdżania i sprawdzamy ich działanie
jest licho, na samych spodniach o wiele lepiej :D





ślad tez trzeba było po sobie zostawić


lewy po synu, prawy po mnie


skrót z Lipowskiej na czarny szlak, był ylko przejechany przez skuter, miejscami wpadalismy po kolana, to tez frajda :)


tu tworzenie nowoczesnych sanek - śnieg w reklamówce :)


działa na popych


nawet nieźle działa ;)


najważniejsze, ze synowi zima w górach się spodobała !
pozdrowienia i do zobaczenia na szlakach !